Świat, w którym rozgrywa się akcja „Wiecznie żywego” nie różni się bardzo od tego, który znamy z innych filmów o umarlakach. Panuje plaga zombie a ci, którzy przeżyli, chronią się w mieście otoczonym grubym murem. W porównaniu do innych obrazów z gatunku, w filmie tym zgoła inaczej przedstawia się same żywe trupy. Nie są one tak martwe jak się wydaje, ich mózgi wciąż pracują. I chociaż postaci nie pamiętają nic ze swojego życia, to posiadają własne przemyślenia.
Wśród zombie znajdujemy R – chłopaka, którego można by uznać za zwykłego nastolatka, gdyby nie chód i trupio blada twarz. Jedyne, co pamięta on ze swojego starego życia, to pierwsza litera imienia. R jest narratorem tej historii i z jego perspektywy poznajemy rozgrywające się zdarzenia. Chłopak mieszka w opuszczonym samolocie, zagraconym przez różne przedmioty – pocztówki, lalki przyniesione z polowań na ludzi. Jest także audiofilem – ze względu na jakość dźwięku muzyki słucha wyłącznie z winylowych płyt. Nie należy jednak do zbyt towarzyskich stworzeń, czasami tylko wymieni parę sylab ze swoim najlepszym przyjacielem, Marcusem.